A ja jestem tylko słabą kobietą
i niech mężczyźni mnie ratują,
jestem przepiórką, a nie atletą,
więc niech się silni przy mnie czują.
Jestem biedronką w zielonej trawce –
kołysz mnie na niej jak na huśtawce,
niech mnie otoczy twa ciepła ręka –
zbliż się i poczuj, że jestem miękka.
Nie jestem wiedźmą ani rekinem,
bez twej opieki bez wieści zginę,
nie jestem szefem ani prezesem,
bez twej pomocy zginę z kretesem.
Nie umiem sama otworzyć wina,
taka już słaba ze mnie dziewczyna,
nie umiem również wymienić koła,
któryś z kolegów na pewno zdoła.
Bo jestem tylko słabą kobietą
i niech mężczyźni mnie kochają,
jestem jaskółką, a nie atletą,
niech się nade mną pochylają.
Nie mogę sama malować ścian,
więc chętnie pomóc może ten pan,
nie mogę nosić wielkich bagaży,
więc może sąsiad się odważy,
żeby nie spadła na mnie walizka –
sama nie zdejmę – jestem za niska.
Potem możemy latać nad łąką,
bo towarzyską jestem biedronką,
zapylać kwiatki, odwiedzać krzaczki,
tak jak to robią wszystkie robaczki.
Bo jestem tylko słabą kobietą,
więc mnie na pewno uratujesz,
jestem biedronką, a nie atletą,
i coś ciepłego do mnie czujesz.