Wege – skecz

Wegeon:
(nuci)

Jaka dobra tarta z paczki,
nie umywa się do kaczki,
ach, przepraszam, pomyliłem,
tartę właśnie wyrzuciłem.

Wegonka:
(śpiewa)

Jestem wega, jestem wega
i już nic mi nie dolega.
Wcześniej były jakieś pryszcze,
więc myślałam, że je zniszczę
okładami z kociej kupy,
zaglądałam im do tyłka,
ale była to pomyłka.

Wegeon:
(zdesperowany)

Co tu żreć, co tu żreć,
nie pomoże nawet sieć,
sieć to trzeba będzie kupić
i na Wiśle ją zarzucić,
żeby złapać eko – ryby.
Potem se usmażę grzyby,
osiem minut jak w zegarku
będę smażył je w cebuli
i ten zapach mnie rozczuli,
chociaż nie tak jak skwierczące
krowy na pobliskiej łące,
a ja mogę tylko mleko
i truskawek 10 deko,
a ja mogę tylko śledzie,
bo partnerka mnie objedzie.
A ja marzę o obiedzie.

Wegonka:
(malując sobie oko)

A nasz piesek Weguś
nie chce już jeść śledziuś,
więc go dopchnę karmą,
mamy za półdarmo.

c.d.n.