……………………………………………….
………………………………………….
Siedzi w kieszeni
ciotki Geni,
ale miłości
nic nie zmieni,
przed wylewem
poszło przelewem,
a po zawale
w karnawale.
Czasem z bukietem,
czasem z tupetem,
a zawsze biedny
syn świętojebny
skrzywdzonej matki.
Ma na zadatki
i wycieczki,
na grobie kwiatki
od jednej świeczki.
Bo świątobliwa
jest siwa diwa
i swego szczęścia nie ukrywa,
gdy dzwoni synuś,
wspólny waginuś
dwóch starych ciotek,
nie – idiotek,
wysoko kształconych,
zaopatrzonych.
…………………………………………………………….
…………………………………………………..