W biurze

Iński spokojnie otworzył drzwi opatrzone z boku tabliczką: „Wieloosobowe stanowisko ds….”. Zamknąwszy je od wewnątrz, z lekkim zdziwieniem rozejrzał się po pokoju i spytał:
– Czy jest pan Alski?
Ańska już wcześniej patrzyła na niego znad okularów. Spojrzała jednak na leżący przed nią tekst i uderzyła w klawiaturę jakby strzelając w ekran komputera. Iński otworzył szerzej oczy, uniósł brwi i jakby zawiesił się czekając na odpowiedź. Ańska wystrzeliła więc ostatnią salwę i aby nie wyprowadzać Ińskiego z konsternacji spytała:
– Był pan umówiony?
Iński oprzytomniał i odparł:
– Nie byłem. A kiedy będzie pan Alski?
– Pan Alski jest w sądzie.
Z szacunku dla doniosłości tego faktu Iński wycofał się w sobie. Widać było, że coś rozważa. Ostatecznie zakołysał się i rzekł:
– Chciałbym zostawić wniosek.
– Poproszę – Ańska odłożyła tekst na bok i wzięła wniosek od Ińskiego. – To nie do nas – powiedziała rzuciwszy okiem na papier.
– Ale pan Alski mówił, że mogę tu zostawić.
– Musi pan złożyć w biurze podawczym.
– Dlaczego nie tu? – dopytywał Iński.
– Bo musi przejść przez system.
Iński skierował się do drzwi. Nie skapitulował jednak ostatecznie, bo wykonał półobrót i spytał:
– Czy mogę wiedzieć, z kim rozmawiałem?
– Nie mogę panu powiedzieć – odparła Ańska.
– ???
– Ochrona danych osobowych.