I jak zwykle nie wie,
w co ma się ubrać
i wybucha gniewem,
i rzuca dwa futra,
otula się w tiule,
koronkę, jedwabie,
o wasz zachwyt nie dba,
oddając się zabawie
w królestwo i królową,
ubraną w suknię balową,
a król pikowy czeka
z berłem kolorowym
i nie drgnie powieka
waletom pikowym.
Nareszcie królowa
do wyjścia gotowa
i całkiem wygodnie
założyła spodnie
z zielonej bawełny
i pulower z wełny.
Król aż zaniemówił,
usiadłszy na tronie:
„Nie znam nowej mody,
niczego nie bronię,
może dla wygody
wystąpisz w koronie?”
„Niemajestatycznie,
ale za to praktycznie –
czy możesz swe berło
zamienić zawczasu
na żółty parasol?”
„A obie korony
na koszyk pleciony?”
„Niestety za późno,
kurczaczku pieczony,
na taki kompromis,
bo nasze korony
sprzedał już komis.”